Ale od początku…
Dlaczego Kruszynka? Bo, gdy się urodziła i zamieszkała z nami mając nieco ponad 2 miesiące – była maleńka, drobniusieńka… i bardzo krucha. Miała chore serduszko, zaburzone naturalne odruchy, była karmiona przez sondę. Prawie nie płakała. Nie zaciskała paluszków na kocyku, jak to robią noworodki. Nie reagowała odruchem obronnym na ostre dźwięki. Wielkim świętem w Domu był jej płacz, gdy pielęgniarka upuściła klucze obok jej łóżeczka. Miała wtedy pół roku. To był pierwszy sygnał, że nasza intensywna rehabilitacja daje efekty, że układ nerwowy „zaskoczył”.
Działaliśmy od razu. Od pierwszych chwil razem. I to okazało się zbawienne. Taka praca dała efekty. Dziś Kruszynka mocno zaciska paluszki, je normalne posiłki siedząc z nami przy stole. Tańczy, biega, kocha spacery i szaleństwa na placu zabaw. Jest wspaniałą, ciekawą świata dziewczynką. Jeszcze dużo przed Nią… ale wierzymy, że z tak mocną bazą i w otoczeniu nowej kochającej i wspierającej rodziny – będzie żyć szczęśliwie.
Wierzymy, że znajdzie wspaniałych przyjaciół, że będzie rozwijać swoje pasje i spełniać marzenia. Wierzymy, że będzie mieć dobre życie…
… wszyscy mocno za to trzymamy kciuki
