Marcinek przyjechał do nas z domu dziecka w…. Danii. Miał wtedy roczek. To było dla nas wszystkich nowe doświadczenie i wyzwanie logistyczne. Największe jednak – dla Marcinka: nowe otoczenie, nowy język, nowe łóżeczko… i nowe dzieci. Na szczęście jednak bardzo szybko zawiązała się nić sympatii między Nim z Gabrysiem. I to właśnie Gabryś stał się dla nowego „braciszka” przewodnikiem po domu. Oczywiście – na początku najważniejsze było dla nas to, by Marcinek poczuł się z nami dobrze, bezpiecznie. By wiedział, że jest u siebie, że jest w Domu… Stało przed nami też drugie – bardzo ważne wyzwanie: diagnoza medyczna. O naszym nowym Dziecku wiedzieliśmy sporo od duńskich opiekunów, ale – nie wszystko. Zbyt krótko opiekowali się Marcinkiem, by móc przeprowadzić dokładne badania. Poza tym… mamy świetnych specjalistów i chcieliśmy, żeby to Oni opowiedzieli nam o tym, jak rozwija się nasz nowy fundacyjny synek.

Na cudowna wiadomość jest taka… że od niedawna Marcinek ma swoich rodziców. Mamą i Tatą zostali nasi wolontariusze… którzy pokochali Go od pierwszego wejrzenia!

Marcinek