Przyjaźń, to jedna z wielu nagród, która może spotkać wolontariusza, pracującego z naszymi dziećmi. I nie chodzi tu tylko o przyjaźń z podopiecznymi. Dwie Moniki… kiedy przyszły do Fundacji „Dom w Łodzi” w 2009 roku nie znały się nawzajem, nie znały też naszych dzieci. Obie za to doskonale wiedziały, po co do nas przychodzą. Dziś przyjaźnią się ze sobą, a co najważniejsze są bardzo ważnymi osobami w życiu podopiecznych Domu Dziecka dla Dzieci Chorych.

Od początku dało się wyczuć, że mają serce do dzieci. Podeszły do tematu wolontariatu z ogromnym zaangażowaniem. Uczestniczyły we wszystkich spotkaniach przygotowujących: z koordynatorem, z psychologiem, z lekarzem, z wychowawcą koordynującym. Zawsze uczestniczyły w wyjazdach integracyjno-szkoleniowych, pomimo że pracowały zawodowo i uczyły się. Przez ostatnie lata były jednymi z najbardziej zaangażowanych wolontariuszy. Przede wszystkim regularnie, z niesłabnącym zapałem odwiedzały naszych podopiecznych, traktując ich jak członków swojej rodziny, a nie dzieci z placówki opiekuńczo-wychowawczej. Towarzyszyły im w codziennych czynnościach, pomagały w nauce i poznawaniu świata, uczestniczyły w ważnych momentach ich życia tj. urodziny czy I Komunia Święta. Zabierały dzieci na spacery, organizowały wyjścia w atrakcyjne miejsca na terenie Łodzi – nie tylko w najbliższej okolicy. Odwiedzały nasze dzieci także podczas ich wakacyjnych wyjazdów. Niejednokrotnie zdarzało się, że czuwały przy szpitalnych łóżkach podopiecznych Fundacji w dzień i w nocy, rekompensując im brak najbliższych osób. Dziewczyny na własną rękę wyszukiwały rozwiązań, które uznały za pomocne w leczeniu trudnych przypadków naszych podopiecznych, a kontakty które zdobywały przełożyły się na bardzo realną pomoc. Moniki inspirowały i inspirują. To one tak bardzo ułatwiły naszej Julce możliwość wyrażania siebie i swoich emocji. Ucząc dziewczynkę języka migowego, dały jej narzędzie komunikacji, ale i pewność siebie. Dały jej dużo, dużo więcej…