Groszek… tak Go nazywaliśmy, gdy był malutki… a Jego życie wisiało na włosku.. Choć przez większość dnia nie rozstawał się ze stojakiem od kroplówek, bo był podłączony do specjalnej pompy – był bardzo żywym chłopcem. Wszędzie Go było pełno. Było… bo od kilku lat mieszka ze swoją rodziną.

Mamy nadzieję, że ta opowieść zawsze będzie miała tylko happy end… bo to historia zupełnie jak z filmu. To opowieść o nadziei, o tym, że można zawrócić z trudnej i niebezpiecznej drogi, że miłość zwycięża. Dziś nasz malec i Jego rodzina dobrze sobie radzą. Są razem.

Oczywiście pamiętamy o sobie, jesteśmy w kontakcie. I nie możemy uwierzyć, że nasz Groszek jest już tak dużym chłopcem 😉